Kampinoski Park Narodowy – Czarnym szlakiem na wydmy śródlądowe
Kampinoski Park Narodowy jest największym w Polsce terenem objętym ochroną przyrody, historii i kultury. Położony na północno zachodnich rogatkach Warszawy, między lewym brzegiem Wisły, a Bzurą jest domem króla parku – Łosia. Na przestrzeni wieków Puszcza Kampinoska była świadkiem szeregu wydarzeń związanych z historią walk niepodległościowych. Wciąż żywa w pamięci Wojna Obronna 1939 roku i lata okupacji pozostawiły czytelne ślady. Dziś rozległe tereny puszczy są doskonałym terenem dla turystyki pieszej, konnej i rowerowej, a urozmaicony krajobraz z piaszczystymi wydmami i bagnami daje możliwość obcowania z unikatową na skalę europejską florą i fauną.
Multitactical.pl Wszelkie Prawa Zastrzeżone © 2018
Sąsiedztwo terenów Puszczy Kampinoskiej sprawia, że dla mnie i mojej rodziny stanowi najatrakcyjniejszy cel pieszych wycieczek o każdej porze roku. Wielowymiarowe pełne kontrastów bogactwo z jednej strony gwarantuje szereg atrakcji, z drugiej daje pewność, iż jeden weekend to zbyt mało by odkryć wszystkie tajemnice parku. Łąki, wydmy, bagna, pamiątki historii, skanseny, ruiny, kładki widokowe. Całość oparta o solidną informację i coraz częściej nowoczesną infrastrukturę turystyczną skierowaną do całych rodzin. Do Puszczy Kampinoskiej warto wracać przy każdej okazji.
Nasze weekendowe eskapady przeważnie nie są zaplanowane. Logistyka pomysłu sprowadza się do podstawowej idei napędzanej głodem zresetowania widoku za oknem by akurat w tę sobotę wybrać się nieco dalej niż podwórko, czy szalenie atrakcyjne zwłaszcza z perspektywy psa osiedlowe chodniki.
Spontaniczna rajza ma tę zaletę, że nie wymaga intensywnego planowania. Plecaki z podstawowym wyposażeniem znajdują się w stałym miejscu pod ręką. Dobre buty, aparat fotograficzny, humor, kurtka, czapka i rękawiczki to podstawowe składniki udanej wycieczki.
Ekwipunek
Na jednodniowe eskapady plecaki nosimy ja i żona co pozwala sprawiedliwie rozdzielić ciężar wycieczki. Poza standardowymi punktami jak woda, telefon i przekąska, w moim plecaku znajduje się podstawowe wyposażenie niekończącej się opowieści EDC odpowiednio pomniejszone lub powiększone zależnie od skali planowanej eksploracji i pory roku.
Na zimowe wycieczki butelkę Nalgene® zamieniam na termos z gorącą herbatą. Sprawdzam, czy herbatniki SURVIVAL ® Outdoor Biscuits nie zostały rozhermetyzowane przez dwunożne szkodniki. Poza plecakiem zabieram nerkę Husar CUBBY® Hybrid Gen2 (recenzja tutaj), w której znajdują się między innymi ogrzewacz, powerbank, tabletki energetyczne, mini apteczka na breloku i cygaro z zapałkami. Przy sobie w kieszeniach polaru i spodni aparat fotograficzny, latarka, folder i gaz pieprzowy przeciwko psom.
Od niedawna wędruję z przytroczoną niewielką apteczką osobistą firmy Helikon-Tex Mini Med Kit. Wyposażona w podstawowe medykamenty, gaziki, plastry, wodę i krople do oczu, agrafki, koc termiczny i kilka innych drobiazgów.
Jedziemy
W pierwszą sobotę marca warunki klimatyczne z temperaturą bliską zabójczych 6 stopni poniżej zera dla wielu mogły stać się doskonałym pretekstem by pozostać w leniwie komfortowym kręgu kanapa, pilot, telewizor. Nie ukrywam, że ten rodzaj specyficznego słowiańskiego wypoczynku nie jest mi zupełnie obcy, jednak posiadanie rodziny motywuje do karkołomnych poświęceń 😃
Po obiedzie szybko zdecydowaliśmy, że musowo czmychniemy na krótką leśną robinsonadę. Wybór padł na ścieżkę dydaktyczną Do Karczmiska mającą swój początek niedaleko wsi Truskaw, skąd czarny szlak prowadzi włóczykija do miejsca pamięci narodowej, muzeum i cmentarza w Palmirach. Po zagotowaniu wody na herbatę do termosu w ciągu dwudziestu minut siedzieliśmy w samochodzie.
Na parking w Truskawiu dotarliśmy dość późno około godziny 14.00. Z Warszawy można tu dojechać autobusem linii 708 (wysiadka na pętli + pół kilometrowy spacer do leśnego parkingu). Po szybkiej zbiórce, przeliczeniu stanu osobowego i herbatników rozpoczynamy naszą przygodę!
Już po kilku minutach żwawego marszu wychodzimy z lasu docierając na podmokłe łąki – pierwszą ciekawostkę ścieżki dydaktycznej Do Karczmiska, na których czasem udaje się zaobserwować Łosia – symbol Kampinoskiego Parku Narodowego. Na tym etapie teren jest płaski dostępny dla każdego nawet najmłodszego entuzjasty pieszych wędrówek.
Miejsce na szałas obok największej na szlaku ślizgawki – atrakcyjny początek ścieżki dydaktycznej.
Ścieżka dydaktyczna Do Karczmiska
Początek wspomnianej trasy o długości nieco ponad 2,8 km ma miejsce na parkingu leśnym w Truskawiu, skąd prowadzi czarnym szlakiem przez podmokłe łąki zwane Paśnikiem do skraju obszaru ochrony ścisłej „Cyganka”, dalej do wydm śródlądowych, pierwszych kampinoskich gór i rozwidlenia szlaków przy Karczmisku – miejsca, w którym kiedyś stała autentyczna karczma.
Teren jest bardzo urozmaicony ze ścieżkami poprowadzonymi po drewnianych pomostach umożliwiających latem podglądanie suchą stopą podmokłego życia. Warto zwrócić uwagę na mijane tablice, które objaśniają zachodzące w danym miejscu procesy jak sukcesja Puszczy Kampinoskiej, termin oznaczający powolne zarastanie mokradeł i terenów wydmowych przez drzewa.
Paśniki
Rozległy płaski teren po wyjściu z lasu to w istocie zamarznięte mokradło zwane Paśnikiem. Tydzień nieustającego mrozu zmienił podmokłe łąki w atrakcyjne lodowisko. Naturalnie, cała nasza trójka musiała osobiście przetestować wytrzymałość pokrywy lodowej. Mokradło jest wielką jadłodajnią dla parzystokopytnych lokatorów parku. Zimą może nie wygląda zbyt efektownie ale widać kępy kolumnowych jałowców i pofalowane turzycowisko, które przywodzi na myśl niespokojne jezioro. Niestety, tym razem Łosie skutecznie unikały celownika aparatu fotograficznego.
Spędziliśmy w tym miejscu kilka minut zanim ruszyliśmy w dalszą drogę i pierwszy na tym szlaku pomost. Po drodze mijamy kolejną tablicę informacyjną.
Zostawiamy za plecami mokradła, szlak prowadzi nas z powrotem w głąb lasu na skraj obszaru ochrony ścisłej „Cyganka”.
Kilka minut i kilkadziesiąt podskoków córki dalej docieramy do dwóch pomostów zakotwiczonych na łęgach – po turzycowiskach całkowita zmiana krajobrazu.
Grunt to umieć się dostosować do sytuacji i oferowanych warunków – ślizgawka jest wszędzie! 😃
Solidna kładka latem w pełni ukazuje uroki tego miejsca, pozwala również na jazdę rowerem co w przeszłości sam wielokrotnie robiłem. Gwoli ścisłości, kilkanaście lat temu nie była tak okazała, szeroka i nie posiadała barierki. Mimo odnowienia trzeba zwracać uwagę na braki w uzębieniu inaczej potkniemy się o własne ego.
Schodzimy z pomostów i idziemy dalej. Ten odcinek szlaku przylega już do obszaru ochrony ścisłej „Cyganka” z łęgami, zapustami i wykrotami. Pojawiają się pierwsze charakterystyczne dla tego parku wydmy śródlądowe porośnięte 40 letnim borem sosnowym.
Wydmy śródlądowe
Niecodzienny widok w środku puszczy – tereny wydmowe jeszcze pięćdziesiąt lat temu pozbawione lasu, dziś porośnięte świątecznymi choinkami to tak naprawdę wzniesienia utworzone na skutek działalności wiatru.
Mijamy wspomnienie urlopu nad morzem by szybko dotrzeć do ostatniego na czarnym szlaku pomostu i powrotu do podmokłego leśnego krajobrazu.
Zaczyna się ściemniać, grupę opanowują wątpliwości, więc zarządzam obiecywaną przerwę na łyk gorącej herbaty.
Rozglądamy się wokoło, ja grzebię w plecaku łowiąc herbatniki. Po naszej prawej ukryte gdzieś za drzewami majaczy pierwsze z kilku wyższych wzniesień, to Zakrętkowa Góra o niedostępnej dla przeciętnego piechura ekstremalnej wysokości 84 m.
Kampinoskie góry i decyzja o powrocie
Przy akompaniamencie nadchodzącego zachodu słońca schodzimy z ostatniego pomostu zostawiając zamarznięte łęgi i stajemy u wrót kampinoskich gór – przed nami Zdrojowa Góra o wysokości 102 m.
W tym miejscu kobiety mi uciekły 😃
Wracają, jak każdy facet po cichu liczę, że nie chodzi o herbatniki w moim plecaku 😃
Jest pierwsza sobota marca i powoli zaczyna się ściemniać, dlatego podejmujemy decyzję by przerwać dalszą eksplorację horyzontu i wracać na parking oddalony teraz o nieco ponad 2,5 kilometra narzekania.
Czarny szlak z Truskawia warto przejść wiosną lub latem – wszędzie wokół (pomostów) są zamarznięte mokradła.
Łosie nadal nie mają ochoty pojawić się w celowniku aparatu fotograficznego.
Dziewczyny znowu mnie zostawiły, herbatniki przestały działać 😃
Ostatnie szaleństwa na turzycowiskowej ślizgawce.
W kierunku parkingu, jeszcze niecały kilometr.
To naprawdę koniec wycieczki.
Do zobaczenia na szlaku 😃
Kilka słów podsumowania
Czarny szlak z Truskawia nie należy do przesadnie wymagających. W sprzyjających warunkach około dziesięciokilometrową trasę do Palmir i z powrotem można bez wysiłku przebyć w dwie i pół godziny. Nasza wyprawa od początku pozbawiona była znamion ekstremalnej koncentrując się na spontanicznym dokazywaniu sobie nawzajem i podkradaniu herbatników.
Zdecydowanie polecam przejść wspomniany szlak na wiosnę lub latem – można przejechać rowerem, jednak po dotarciu do kampinoskich gór należy liczyć się z luźnym piachem, który skutecznie wyciska siły. Nasza rodzinna grupa operacyjno-eksploracyjna już planuje powrót na ten szlak! 😃
Multitactical.pl Wszelkie Prawa Zastrzeżone © 2018 Wszystkie zdjęcia i teksty są własnością Autora blogu.
Kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie bez wiedzy i zgody Autora jest zabronione.
Najnowsze komentarze