Preppers – Plan gotowości na 2024 rok – Wyzwania i zagrożenia
Wkraczając w nowy rok, nadszedł czas, aby przygotować się i skupić na postanowieniach noworocznych, które dostosują Twój plan w zakresie przygotowań na sytuacje kryzysowe na nowy wyższy poziom. Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym preppersem posiadającym piwnicę pełną zapasów, czy nowicjuszem oczarowanym ofertą sklepów survivalowych, jest kilka celów związanych z gotowością, które warto osiągnąć w 2024 roku. Nowy Rok, nowy plan gotowości!
Multitactical.pl Wszelkie Prawa Zastrzeżone © 2024
Optymizm niepoprawny
Jako ludzkość uporaliśmy się z wieloma zagrożeniami, ale pojawiają się nowe, a te istniejące przybrały zatrważające rozmiary, do tego stopnia, że powszechność niektórych niebezpieczeństw i, stała obecność zła, zdają się negować sens i przydatność optymizmu, dlatego nie powinniśmy lekceważyć tego, że dzisiejsze zagrożenia są realne. Dziś bardzo łatwo optymizm pomylić z ryzykanctwem; „Myśl pozytywnie, jakoś się to wszystko ułoży, bądź optymistą!” Czy powtarzanie tej mantry sprawi, że sytuacja się polepszy? Twórcy koncepcji „pozytywnego myślenia” twierdzą, że takie nastawienie jest jedynym sposobem na osiągnięcie sukcesu, co więcej, wszelkich ważnych życiowych celów. Optymizm winien być formą dojrzałej postawy wobec siebie i świata, zrównoważenia i adekwatnego reagowania na to, co przynosi nam życie. To równowaga między optymistycznym nastawieniem ku przyszłości a krytycznym podejściem do zadań, jakie stawia przed nami świat.
Każdy z nas inaczej postrzega otaczającą rzeczywistość. Idziemy przez życie wyposażeni w wiarę o sile optymizmu i korzyści wynikających z zaangażowania będących optymalnymi narzędziami do rozwiązywania dzisiejszych i przyszłych wyzwań. Optymizm jest perspektywą oczekiwania, że świat przyniesie więcej dobra niż zła. Wyobrażając sobie przyszłość, zwykle zakładamy, że wszystko pozostanie takie, jak wcześniej, a trendy będą postępować liniowo. Współczesny świat zmaga się z wieloma problemami, jak trwająca wojna na Ukrainie, recesja gospodarcza, zmiana klimatu i szereg niewiadomych, o której szerzej pisałem w grudniu ubiegłego roku. Niewiadome, które mogą wywrócić świat do góry nogami, kłócą się z twierdzeniem, jakoby skala tych problemów przemawiała za potrzebą optymizmu, wszak tylko optymista może się skutecznie z nimi zmierzyć.
Choć pesymizm jest łatwiejszy, to w przeszłości każdy przełom wymagał poczucia optymizmu, że zmiana jest możliwa. Problemy tworzą rozwiązania, które w przyszłości będą generować kolejne problemy. Te z kolei determinują… postęp, który jest odpowiedzią na problem. Rozwijając tę myśl, złe rzeczy są możliwościami, które przynoszą nowe lepsze rozwiązania i możliwości. Kevin Kelly, pisarz i redaktor magazynu Wired i Whole Earth Review twierdzi, że nie ma gwarancji, że coś się wydarzy, bo w to wierzymy (Debunking doomerism: 4 futurists on why we’re actually not f*cked). Jak przyznaje, bardzo możliwe, że to się w ogóle nie wydarzy i dlatego nawet w obliczu gigantycznych problemów optymizm jest konieczny. Tylko w ten sposób możemy kształtować naszą przyszłość, jakiej pragniemy. Bułgarski politolog Ivan Krastew prezentuje nieco odmienne zdanie, twierdzi bowiem, że nie ma pewności, że przyszłość będzie lepsza. Może to wynikać z popularności idei gorszych czasów „w przyszłości nie czeka nas nic dobrego” osadzonej na fundamencie szeregu współczesnych negatywnych czynników. Tego pesymizmu nie powinniśmy jednak interpretować w tak radykalny sposób. Przyszłość zależy od naszych decyzji. Czy będzie gorsza dla wszystkich, czy ktoś wygra, czy ktoś przegra, tego nie wiemy na pewno? Politolodzy rozważają rzeczy niewyobrażalne, ale dzięki temu rozjaśniamy nasz ogląd i perspektywę.
Skłonność do optymizmu nie jest czymś niezwykłym, ale wiara, że mamy małe szanse na zachorowanie na koronawirusa, że nie będziemy mieć wypadku „bo wszyscy tak jeżdżą” lub, że nie grozi nam zawał serca po kolejnym obiedzie w McDonaldzie, to ułuda w psychologii nazywana optymizmem nierealistycznym. W normalnej sytuacji optymizm pomaga iść przez życie bez stałego zamartwiania się, ale żyjemy w ciekawych czasach, dlatego takie zachowanie może zwiększyć ryzyko zignorowania sygnału ostrzegawczego. Polecam się zaznajomić z szerszym kontekstem historycznym do lektury książki Selco Begovica – Survival w mieście. Realne sekrety przetrwania. Autor przetrwał ponad rok w oblężonym Sarajewie, z którego w porę się nie ewakuował, ponieważ nie docenił eskalacyjnego potencjału zagrożenia, aż było za późno. Osoba nierealistycznie optymistyczna ignoruje zalecenia lekarzy, nie nosi masek ochronnych, wyjeżdża na urlop do miejsc obarczonych ryzykiem ataku terrorystycznego. Można wymieniać bez końca.
Minimalizowanie ryzyka to termin występujący w kontekście finansów, gospodarki, pracy i zdrowia. Zagrożenie istnieje obecnie, a ryzyko jest niewiadomą przyszłości. Preppersi doskonale rozumieją to pojęcie, które jest istotnym elementem doktryny bycia przygotowanym na sytuacje kryzysowe. Obejmuje trzy etapy; identyfikację zagrożenia, jego zmierzenie oraz akceptację lub odrzucenie, ale zarządzanie ryzykiem ma swoje ograniczenia, co udowodniła pandemia COVID-19. Rozwój sytuacji nie zależy już od „znanych nieznanych”, której to klasyfikacji użył Donald Rumsfeld, tłumacząc powody inwazji na Irak w 2003 roku, lecz od „nieznanych nieznanych”, które mogą się ujawnić pod postacią „czarnych łabędzi”, nieprawdopodobnych wydarzeń o ogromnej skali oddziaływania czego przykładem była katastrofa w elektrowni jądrowej w Fukushimie w 2011 roku. Dobre rzeczy wymagają czasu, a złe dzieją się szybciej. Optymizm jest indywidualną decyzją, ale niech nie będzie pozbawiony realizmu.
Być gotowym na nową epokę nieprzewidywalności
W epoce szybkiego postępu technologicznego, charakteryzującego się dynamicznie zmieniającym krajobrazem globalnym i szeregiem nieprzewidzianych wyzwań koncepcja gotowości na trudne czasy nabiera nowego wymiaru. W świecie, w którym nieprzewidywalność jest nową normą, umiejętność adaptacji staje się najważniejsza. Osiągnięcie nowego wyższego poziomu wymaga holistycznego podejścia. Nowy plan gotowości musi się stać swoistym przewodnikiem, który nie tylko przygotowuje na konkretne (realne, rozpoznane) scenariusze, ale kształtuje sposób myślenia nastawiony na radzenie sobie z niepewnością jutra.
Idea bycia przygotowanym – przetrwanie, wykracza poza wytrzymałość fizyczną, jeśli ktoś myślał, że wystarczy superbohaterska kondycja. Na pojęcie przetrwania sytuacji kryzysowej składa się wiele uzupełniających się komponentów jak hart psychiczny, zrównoważony rozwój i samowystarczalność, zaangażowanie i współpraca, odporność emocjonalna i myślenie strategiczne. Nowa era wyzwań i zagrożeń każe reformować życie w kierunku, który do niedawna nawet nie istniał na liście naszych priorytetów. Umiejętność szybkiego filtrowania, przetwarzania informacji i stosowania wiedzy, w czasach, gdy jesteśmy tą informacją prze bodźcowani, staje się nieocenioną umiejętnością. Polecam uważną lekturę książek „W Trybach Chaosu. Jak media społecznościowe przeprogramowały nasze umysły i nasz świat” Maxa Fisher’a, „Efekt Niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” Anny Mierzyńskiej czy „Wszystko jest wojną” Marka Galeottiego. Rzeczywistość determinuje nacisk na wiedzę i zrozumienie technologii w zakresie cyberbezpieczeństwa i umiejętności wykorzystania innowacji w celu przetrwania.
Żyjemy w świecie połączonym skrajnościami między rozwojem cywilizacji a występowaniem zagrożeń dla środowiska naturalnego (czytaj więcej: Jak się przygotować na skutki zmian klimatu?) W miarę jak coraz bardziej zmagamy się z wyzwaniami środowiskowymi i ograniczeniami zasobów, wiedza na temat zrównoważonych praktyk i samodzielności przełoży się na lepsze przetrwanie kryzysów (permakultury, odnawialne źródła energii, odpowiedzialne zarządzanie zasobami). Podobnie zdolność do tworzenia odpornych sieci (grup prepperskich, rodzina, sąsiedzi), dzielenia się zasobami, informacją i współpracy staje się jednym z fundamentów przetrwania w obliczu stałej obecności zła.
To wszystko odzwierciedla istotę przetrwania – elastyczność i reagowanie na zmieniające się okoliczności. To dynamiczny plan działania, który nie tylko przygotowuje do poruszania się po niepewnych terenach, ale wpaja sposób myślenia przygotowany na odporność, innowacyjność i społeczność – sposób myślenia kluczowy dla prosperowania w nowej epoce nieprzewidywalności. W ciągu ostatnich kilku lat wiele osób doceniło wartość przygotowania. Dzieje się tak, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że świat nie jest tak bezpieczny i przewidywalny jak się wydawało i, że wystarczy przewrócić jedną kostkę domina, by wszystko, co dotąd uznawaliśmy za dane raz na zawsze (wolność, demokracja, komfort, przywileje, udogodnienia, prąd w gniazdku i ciepła woda w kranie) legło w gruzach, a nasze życie całkowicie zmieniło się na gorsze. Wystarczy, że nastąpi załamanie lub długa przerwa w łańcuchach dostaw (np. blokada kanału sueskiego inna niż ta z marca 2021), a ludzie przyzwyczajeni do funkcjonowania w rzeczywistości opisanej szybkim i łatwym dostępem do żywności i innych krytycznych zasobów staną na krawędzi masowej histerii, zamieszek i niepokojów społecznych. Potem wystarczy jedna mała iskra, nawoływanie w mediach Wybrańca do odnowy ideałów, które padną na podatny grunt zmęczenia i tożsamościowej niepewności, by Twój i mój świat eksplodował.
Produkcja ryzyka
W życiu niczego nie można być pewnym, ale trzeba (jakoś) z tym żyć. Ostatnie lata pokazały, że żyjemy w nieprzewidywalnych czasach. Nikt z nas nie spodziewał się wybuchu pandemii COVID-19 ani inwazji Rosji na Ukrainę. Jeszcze w XIX wieku niepewność wynikała z nieprzewidywalności natury, dziś bywa napędzana przez człowieka. Nasze największe osiągnięcia, cywilizacyjny postęp przyniosły koszty, których nikt się nie spodziewał, zmiany, których nie rozumiemy i, za którymi nie nadążamy. Ulrich Beck, profesor socjologii na Uniwersytecie w Monachium i w London School of Economics, w wydanej 30 lat temu książce „Społeczność ryzyka. W drodze do innej nowoczesności” zawarł teorię, iż jesteśmy społeczeństwem zajmującym się „produkcją ryzyka”, jak broń nuklearna, smog, przestępstwa i kryzys klimatyczny. Choć skala zagrożeń lat osiemdziesiątych ub. wieku jest nieporównywalna, to jedno się nie zmieniło „pozorowanie kontroli nad tym, czego nie można skontrolować – w polityce, prawie, nauce, gospodarce, w życiu codziennym”. W tym miejscu idealnie pasuje cytat z filmu Terminator 2. Dzień sądu (reż. James Cameron, 1991), kiedy główni bohaterowie na pustyni zbierają siły i środki do wysadzenia w powietrze siedziby Cyberdyne: „Nie damy rady, prawda? Mam na myśli ludzi” […] „Zniszczenie siebie leży w waszej naturze”. Od premiery minął szmat czasu, mamy rok 2024 i nic się nie zmieniło.
Dzisiejszą rzeczywistość przekształcają wydarzenia, których nadejścia nie przewidziało wielu obserwatorów polityki. Jeśli istnieje jakiś pewnik, punkt zaczepienia, coś, czego możemy być absolutnie pewni, to to, że rok 2024 będzie dla Europy i świata przełomowy. Jesteśmy świadkami nowego poziomu nieprzewidywalności, gdy ryzyka, do tej pory „znane” (Rosja do roku 1991) i „zarządzalne” (Rosja po roku 2000) zaczynają wymykać się spod kontroli. Źródła tego paradoksu należy szukać w naszej młodości, w latach 90. ub. wieku, kiedy oddychaliśmy końcem historii, a życie miało być jasną ścieżką do sukcesu determinowaną hasłami pobudzającymi nasze ukryte aspiracje jak wykształcenie, kariera, dom i rodzina. Niezachwiana wiara w postęp, ciągły wzrost gospodarczy, rozwój społeczny i dobrobyt. Ta obietnica się przeterminowała i wyraźnie traci zdatność do użycia. Dotychczasowe doświadczenia każą wierzyć, że to była piękna iluzja, a pojęcia takie jak rozwój i postęp nie są ani proste, ani jednoznacznie nadane. Przyszłość jest tylko jednym ze scenariuszy, gdy w postępie przerastają nas rosnące sprzeczności.
Każdy na swój sposób odczuwa niepewność. Nasz umysł chce kontrolować i przewidywać, tak jest skonstruowany, co w społeczeństwie ryzyka staje się niezwykle trudne, wymagające i cholernie męczące, ponieważ przy takiej ilości zmiennych trudno przewidzieć konsekwencje. Mówi się, że jesteśmy świadkami upadku starego świata, ale nowe reguły się jeszcze nie skrystalizowały. Znaleźliśmy się w momencie zmiany, przedefiniowania, dlatego potrzebujemy kompetencji adekwatnych do tej rzeczywistości. Umiejętność szybkiej nauki i adaptacji do funkcjonowania w nowym mniej stabilnym świecie, mimo braku kontroli i stałym ryzyku, będzie odpowiedzią, której szukamy na kryzys i towarzyszącą mu niepewność. Wybranie tego, co działa, pozostaje w zgodzie z tym, co jest aktualnie ważne. Możemy być pewni tego, że nowy rok całemu światu przyniesie wielkie zmiany i wyzwania. Trzeci rok wojny na Ukrainie, postępujące zmiany klimatyczne, rewolucja sztucznej inteligencji czy widmo powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu. Czynników, które będą miały wpływ na społeczeństwo, nie zabraknie. Większości z nich nie dostrzegamy, ale ich decydujący centralny charakter będzie determinował przyszłe metamorfozy. Jakie prawdopodobnie najważniejsze wydarzenia i największe zagrożenia przyniesie rok 2024?
Koniec wojny w Ukrainie. Złudzenia 2024
Pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę to próba wywrócenia obecnego ładu politycznego w Europie i rewizja porządku globalnego. Choć Putin nie osiągnął w 2022 żadnego z wyznaczonych celów, konflikt będzie trwał, ponieważ reżim dyktatorski nie rezygnuje z maksymalistycznych celów. Rosja musi iść do przodu i budować swoją „przyszłość”, a wojna jest z tym postępem utożsamiana. W noworocznym orędziu Putin powtórzył znajome figury retoryczne: „Rosja nigdy się nie cofnie. Nie ma takiej siły, która byłaby w stanie nas podzielić i zatrzymać nasz rozwój (…) Rosja stanowczo broniła swoich interesów narodowych, swojej wolności i bezpieczeństwa”. Co należy rozumieć przez obronę wolności? Prowadzenie wojny, które jest dowodem na istnienie (imperialnej) Rosji? Za niecałe dwa miesiące w Rosji odbędą się fikcyjne wybory, w których ponownie „zwycięży” Putin (reżim wystawił 11 podstawionych kandydatów, by zachować pozory demokracji, co ciekawe, do startu zgłosił się kandydat niezależny – Borys Nadieżdin, sprzeciwiający się wojnie) determinują do osiągnięcia jakiegokolwiek zwycięstwa na froncie, żeby ustabilizować sytuację w kraju i pokazać, że nadal jest silnym przywódcą, który kontroluje sytuację. Skala i natężenie ataków oraz nie liczenie się ze stratami ludzkimi świadczą o tym, że wojska rosyjskie są pod dużą presją, by przejąć i utrzymać inicjatywę przed marcowymi wyborami (do 30 stycznia siły rosyjskie osiągnęły lokalne zwycięstwo w rejonie Kupiańska, gdy kończę ten tekst Ukraincy wycofali się z Awdijiwki). Jeżeli Putin nie osiągnie znaczącego sukcesu na froncie, celem będzie zamrożenie konfliktu i prawdopodobna aneksja Białorusi.
Kiedy dobiegnie końca wojna na Ukrainie? To pytanie zadaje wielu obserwatorów, politologów oraz zwykłych ludzi. Zdaniem Guya Sormana, francuskiego pisarza, publicysty i ekonomisty, w obliczu wyczerpania obu stron i nikłych szans na realne zwycięstwo, będziemy świadkami zawieszenia broni. Wydarzenia ostatnich miesięcy zdają się to potwierdzać. W takim wypadku obie strony mogłyby mówić o „wygranej;” Putin – utrzymaniu zdobytych terytoriów, Zełeński – utrzymaniu państwowości z centrum decyzyjnym w Kijowie oraz znacznym wykrwawieniu sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Dalej nastąpiłoby dołączenie do Unii Europejskiej, co przyniosłoby Ukrainie szansę na rozwój i bogactwo, oraz nowy „żelazny” mur w Europie. Czy jest to realny scenariusz? Spadająca popularność Zełeńskiego („Precz z Zełeńskim. Ludzie wyszli na ulice) niepopularne w społeczeństwie decyzje (mobilizacja) oraz widmo drugiej prezydentury Trumpa, każą poważnie traktować takie stanowisko. W te rozważania dobrze wpisuje się nowa strategia administracji Bidena, który, po nieudanej kontrofensywie skupia się nie na odzyskiwaniu ziem, lecz odpieraniu ataków i utrzymaniu tego, co jest dziś. Aktualnie konflikt zmienił się w wojnę statyczną, okopową. Ukraińcy szykują się na spodziewaną ofensywę Rosjan, a w obecnych warunkach, realiach technologicznych (drony, satelity, wywiad) i porównywalnym uzbrojeniu obu stron przeprowadzenie takiego uderzenia, którego warunkiem powodzenia jest uzyskanie zaskoczenia, staje się prawie niemożliwe. Najgorszy scenariusz może się okazać jedyną dostępną opcją.
Impas w sprawie pomocy z USA i, do niedawna Europy sprawia, że zaczynamy poważnie brać pod uwagę widmo zwycięstwa armii Putina. Jak długo Kijów będzie w stanie się bronić bez wsparcia? Jak długo zdoła obronić strategiczną infrastrukturę bez znaczących dostaw uzbrojenia i amunicji? Dziś w każdym materiale z frontu jest mowa o kurczących się zapasach amunicji. Czas trwania konfliktu zależy od wielu czynników, w tym możliwości gospodarczych i militarnych obu stron i, utrzymania sojuszy i spójności politycznej. Straty na polu walki wpływają na gotowość społeczeństwa do dalszej walki, a Ukraina jest nie tylko zniszczona, ale i zmęczona wojną. Zdaniem rosyjskiego opozycjonisty prof. Władymira Ponomariowa, Rosja jest gotowa na kilkuletnią wojnę. W przeciwieństwie do krajów Europy Putin przestawił rosyjską gospodarkę na tryby wojenne, jego strategia jest bardzo prosta, to „wojna na wyczerpanie”, zmęczenie i zniechęcenie Zachodu. Ukraina wyczerpuje swoje zasoby materialne i ludzkie i wkrótce może zostać przyparta do muru w obliczu coraz mniejszych możliwości prowadzenia wojny. Niestety, sankcje zachodnie okazały się zbyt słabe, by stać się czynnikiem decydującym w tej wojnie. Co gorsza, Ukraina stała się zakładnikiem politycznych sporów. Zmiana retoryki USA jest bardzo wyraźna. Do niedawna Biden zobowiązał się wspierać Ukrainę „tak długo, jak będzie to konieczne,” dziś tylko „tak długo, jak to możliwe”. Republikanie w Kongresie odmówili wsparcia w wysokości 61 mld dol., dopóki Biden nie ustąpi w sporze dotyczącym zaostrzenia polityki na południowej granicy USA. „Ukraina poniesie wszystkie konsekwencje niedoborów, dlatego że jej zdolność do utrzymania 1000-kilometrowego frontu i obrony własnych miast w pełni zależy od dalszego wsparcia Ameryki” – wyjaśnia były ambasador USA przy NATO Ivo Daalder. Rosja będzie naciskać na wszystkich frontach, nie licząc się ze stratami materialnymi i ludzkimi. Pozbawiona wsparcia Ukraina może zostać zmuszona do zaakceptowania strat terytorialnych na warunkach Rosji. Żebyśmy nie mieli złudzeń, to nie będzie pokój, jakiego wszyscy oczekujemy, lecz „stabilizacja na linii podziału”, coś, co Ukraińcy doskonale pamiętają od września 2014 – gra pozorów 2.0, kolejne „porozumienia mińskie”. Konsekwencje takiego rozwoju wypadków odczujemy bez wyjątku wszyscy.
W wewnętrznych ocenach NATO, skutki takiego scenariusza byłyby znacznie głębsze niż efekty nieudanego wycofania się Stanów Zjednoczonych z Afganistaniu w 2021, tym bardziej że już dziś część sojuszników kwestionuje wiarygodność obietnic USA. Zaczyna działać perspektywa wyborów prezydenckich w listopadzie, realnego zwycięstwa i zapowiedzi Trumpa wycofania się USA z Europy i głównych sojuszy, w tym NATO. Od zakończenia II wojny światowej panowało silne przekonanie, że liczą się tylko mocarstwa. Tymczasem Ukraina udowodniła, że małe państwa mogą się skutecznie „postawić” silniejszym i, de facto, pogrzebać mocarstwową narrację Putina. Konflikt udowodnił słabość rosyjskiego uzbrojenia w starciu z zachodnim oraz mierne efekty przeprowadzonych kilka lat wcześniej reform. Skutki porażki Ukrainy będą widoczne na całym świecie. Pomijając kuriozalny „wywiad” Tuckera Carlsona z Putinem, w krajach bałtyckich urzędnicy przypominają społeczeństwu o gotowości na następną wojnę, ponieważ siły Putina nie zostaną zniszczone na Ukrainie. Obawy państw bałtyckich skupiają się na nieprawdopodobnej perspektywie ataku Rosji na kraje Sojuszu. Niepokój wschodniej flanki NATO wynika z braku pewności, czy szumne zapowiedzi gotowości do kolektywnej obrony (szok Trumpa) nadal mają solidne umocowanie w faktach. „Rosja nie boi się NATO” – powiedział pod koniec ubiegłego roku szef wojskowy Estonii Martin Herem. Finlandia, która do NATO dołączyła w ubiegłym roku, ma najdłuższą granicę między Rosją a członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, zintensyfikowała budowę systemu obronnego. Zwycięstwo Rosji nie tylko ośmieli Putina do kolejnych agresywnych kroków, ale wywoła nową kosztowną falę uchodźców i wzmożenie nakładów na aktualizację europejskiego systemu obrony po opuszczeniu jego struktur przez USA. Możemy się spodziewać, że w obliczu pivotu USA na Pacyfik niektóre kraje będą dążyć do zacieśniania swoich stosunków z Moskwą lub Pekinem. Układ sił zmieni się na naszą niekorzyść.
Opcja zagłady – Trump 2.0
Przytłaczająca wygrana Trumpa w prawyborach w stanach Iowa i New Hampshire pogłębia obawy równie mocno, jak deklaracje „zakończenia wojny na Ukrainie w jeden dzień”, co w gruncie rzeczy jest bzdurą, ale bardzo niebezpieczną. Podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w 2020, w nieformalnej rozmowie z Ursulą von der Leyen, Trump miał powiedzieć; „Musisz zrozumieć, że jeśli Europa zostanie zaatakowana, nigdy nie przyjdziemy wam z pomocą, by was wesprzeć […] A tak w ogóle, NATO jest martwe i z niego wyjdziemy, wyjdziemy z NATO. I dodał: ‚przy okazji, jesteście mi winni 400 mld, bo nie zapłaciliście, wy Niemcy, tyle, co musieliście zapłacić za obronę”. Trump w Białym Domu oznacza powrót do izolacjonistycznej polityki zagranicznej z tą różnicą, że od roku 2016, tak jak jego najbliższe otoczenie, wiele się nauczył, wie, za jakie sznurki pociągnąć i jest zdeterminowany uczynić Amerykę „ponownie wielką”. Trump ma dziś większą pewność siebie, swoich osądów i decyzji i, jeszcze mniej szacunku do przeciwników. Jest politykiem absolutnie nieprzewidywalnym. Autokratyczne mocarstwa jak Rosja, Chiny i Iran, z niecierpliwością oczekują jego powrotu, ponieważ są przekonane, że jego druga prezydentura umożliwi im realizację ich ambicji, co zmniejsza już dziś skuteczność działań podejmowanych przez administrację prezydenta Bidena w zakresie zmian klimatu, handlu, wsparcia NATO dla Ukrainy aż po rozmowy z Putinem czy Xi Jinpingiem. „2024 zapowiada się jako rok pełen niebezpieczeństw” – ostrzega amerykański geopolityk Graham Allison.
Perspektywa zwycięstwa Trumpa zmienia kalkulacje Kremla, Putin jest przekonany, że czas gra na jego korzyść. Zwłoka w amerykańskiej pomocy dla Ukrainy wywołuje w Rosji euforię, więc nie miejcie złudzeń. Ten scenariusz jest dla Putina błogosławieństwem. Możliwość powrotu Trumpa wywołuje wiele emocji w Europie, która zastanawia się nad tym, jak stworzyć prawdziwą „strategiczną autonomię”, jak zreorganizować sojusze strategiczne, by utrzymać stabilność i istnienie NATO. Wystarczy porównać skalę pomocy w zakresie przekazywanego Ukrainie uzbrojenia, tego, co wysyłają Stany Zjednoczone i, tego, co płynie z krajów Unii Europejskiej. Choć transfer jest niemały, to gdy Ameryka porzuci Kijów, nie ma najmniejszych szans, by UE mogła to zrekompensować. „Szok Trumpa” wywoła kolejne fale populizmu, wojny celne, odejście od walki ze zmianami klimatu, nową, gorszą epokę, powtórkę wielu negatywnych trendów sprzed kilku lat. Tragizm obecnej sytuacji polega na tym, że jeden człowiek z dożywotnim karnetem na solarium w Trump Tower może wkrótce wywołać największy kryzys bezpieczeństwa w Europie od lat 30 XX wieku. Kraje Europy Wschodniej mogą stanąć w obliczu koszmarnego zagrożenia, jedne podejmą próbę powstrzymania Rosji, inne, mniejsze, zdadzą się na dyktat silniejszych i zgodzą na zawarcie porozumienia z Kremlem. Staniemy w obliczu nowej fali migracji z Ukrainy, która zostanie pokonana i zdewastowana, a koszty humanitarne dla UE będą ogromne. Ośmielona Rosja będzie spoglądać na kraje bałtyckie oraz Polskę. Era post-1989 ostatecznie dobiegnie końca, ustępując nowej zimnej wojnie. Deja vu.
Kto wygra wybory w USA? Wszyscy chcielibyśmy, by drugą kadencję wygrał Biden, ale, niestety, nie zdołał przekonać do siebie Amerykanów. Jest mało wyraźny, zbyt często posługuje się komunałami, a jego wiek za bardzo rzuca się w oczy. Co gorsza, Biden nie przygotował swojej sukcesji, w efekcie Trump jest więcej niż pewny swojego zwycięstwa, zwłaszcza że Partii Republikańskiej nie udało się stworzyć alternatywy – DeSantis już odpadł z prawyborów, a Nikki Haley ma niewielkie szanse. Zwycięstwo Trumpa radykalnie zmieni sytuację geopolityczną w Europie i na świecie. Nastąpi wyjście Amerykanów ze starego kontynentu, z czym wiążą się poważne inwestycje w obronność poszczególnych krajów, oraz konfidencjonalne opuszczenie NATO. Na wiecu wyborczym w Conway w Karolinie Południowej Trump przekonywał, że Sojusz jest organizmem „popsutym”, i wszyscy członkowie muszą płacić 2% PKB na obronność. Nie spełnienie tego warunku spowoduje, że w razie ataku Rosji Ameryka nie stanie w ich obronie. „Nie, nie broniłbym was. W zasadzie zachęcałbym ich (Rosjan), by robili cokolwiek im się podoba. Musicie płacić. Musicie spłacić rachunki – powiedział Trump. Choć duża część tych wypowiedzi jest skierowana do potencjalnych wyborców, to nikt nie ma wątpliwości, że taka retoryka zagraża stabilności na świecie. „To naprawdę realne” – potwierdza to John Bolton, który w latach 2018-2019 pełnił funkcję doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego w Białym Domu, coraz więcej krajów chce być na to przygotowanych. Filarami nowego NATO staną się kraje sojuszowe.
Od porażki w 2020 Trump prowadził kampanię opartą na kłamliwym twierdzeniu, że wybory mu „ukradziono”. Do niedawna wielu uznawało to za walkę skazaną na klęskę, lecz dziś sytuacja odwraca się w drugą stronę. Wydarzenia na Kapitolu z 6 stycznia 2021 nie pozbawiły Trumpa przewodniego głosu w Partii Republikańskiej, która nie zdołała zewrzeć szeregów w procesie impeachmentu i trwale wyeliminować Trumpa z życia politycznego. Kłamstwo o skradzionych wyborach nie znikło, rozprzestrzeniło się do tego stopnia, że dziś — mimo braku jakichkolwiek dowodów, wierzy w nie 70% wyborców Partii Republikańskiej. To nie jest nowe zjawisko (polaryzacja społeczeństwa, skrajnie nacjonalistyczne antysystemowe ruchy polityczne wywodzące ze środowisk alt-right), lecz proces obserwowany w USA od przynajmniej dziesięciu lat. Poglądy Trumpa tylko mu zyskują kolejnych zwolenników, co może dziwić, gdy po raz kolejny podważa znaczenie NATO i „pozwala” Rosji na atak na dowolne państwo sojuszu w Europie. Te słowa powinny stać się ostrzeżeniem dla pochlebców jego polityki w czasie pierwszej prezydentury, bo druga prawdopodobnie będzie katastrofą. Czy kolejne szokujące wypowiedzi Trumpa pogrążą go w wyścigu do Białego Domu? Wiele wskazuje, że wręcz przeciwnie. Paradoskalnie, dziś większe obawy budzi widmo powrotu Trumpa niż mało realny atak Rosji na państwo członkowskie sojuszu.
HAL 9000 – Szok przyszłości
2001.Odyseja kosmiczna Stanleya Kubricka to arcydzieło sztuki wizualnej i efektów. Choć film powstał niemal 60 lat temu, nadal wywiera ogromny wpływ na rozwój gatunku science-fiction i światową kulturę stając się niedoścignionym wzorem i źródłem inspiracji dla twórców. Fascynująca i niepokojąca wizja przyszłości rodzaju ludzkiego podaje w wątpliwość naszą wyjątkowość w zderzeniu z bezduszną sztuczną inteligencją, kiedy pragnienie człowieka do przekraczania granic może prowadzić nie tylko do wspaniałych odkryć, lecz również do jego upadku. Kubrick snuł wizję przyszłości, w której człowieka zastępuje maszyna, sugerował, że komputery będą następnym etapem naszej ewolucji. Na uwagę zasługuje HAL – komputer ze sztuczną inteligencją, który w filmie udowodnił, że inteligentna maszyna nie musi czuć respektu przed swoim stwórcą, jeśli działania człowieka stoją w sprzeczności z zasadami komputerowej logiki. Ten metaliczny głos z przeszłości rezonuje w dyskursie publicznym, rozniecając ogień sporu między zwolennikami rozwoju AI a sygnalistami zwracającymi uwagę na związane z tym zagrożenia.
Czy wizja przyszłości Kubricka spełnia się na naszych oczach? Zaawansowane algorytmy projektują nowe ustroje, wspierają naukowców, medyków i inżynierów stając się nieodłącznym elementem naszego życia. AI daje pole do działań ludzi różnych specjalizacji, ale powinno pozostać tylko narzędziem, które jest kontrolowane przez użytkowników i jego twórców. Nie bez powodu myśl o uzyskaniu przez AI jakiejś formy osobowości czy wręcz podmiotowości przeraża i przywodzi na myśl właśnie słynny komputer HAL i „jego” pozbawiony emocji sztuczny głos. Dialog nad rozwojem sztucznej inteligencji powinien być prowadzony przez środowiska niezwiązane z nią na co dzień jak historycy nauki i techniki czy socjologowie zajmujący się internetem i mediami społecznościowymi, które realnie wymknęły się spod kontroli, udowadniając negatywny wpływ na funkcjonowanie całych społeczeństw.
Wielu naukowców i socjologów stwierdziło, że stoimy u progu kolejnej rewolucji technologicznej, którą wywoła sztuczna inteligencja – czwarta rewolucja przemysłowa (4IR), opisana jako „fuzja technologii, która zaciera granice między sferą fizyczną, cyfrową i biologiczną”. Bez względu na twoje odczucia jest postrzegana jako kolejna granica postępu ludzkości. Wielu z nas jest nastawiona sceptycznie, zwłaszcza że pomimo wielu korzyści poprzednie (pierwsza, koniec XVIII wieku: produkcja maszyn i powstanie fabryk, druga, koniec XIX wieku: telegraf, kolej, gaz ziemny, kanalizacja, trzecia, koniec XX wieku: komputer domowy, Internet, smartfon) przyczyniły się do przeludnienia miast, globalnego zanieczyszczenia, mniej aktywnego i zdrowego stylu życia oraz otaczającej inwazyjnej technologii. Najważniejsze pytanie jest najtrudniejsze; czy sztuczna inteligencja przyniesie nam lepszą przyszłość, czy też stanie się ścieżką prowadzącą do upadku w stylu filmowej wizji Jamesa Camerona?
Zagrożenia i korzyści
Efektywność zaawansowanych algorytmów przerastają nasze możliwości, co wiąże się z realnym ryzykiem utraty kontroli. Sztuczna inteligencja to nie tylko słynny filmowy Skynet, ale nie da się ukryć, że wizje popkultury miały solidne umocowanie w obawach przed utratą ludzkiej kontroli nad działaniem systemów komputerowych i sterowanych nimi maszyn. Rozwój autonomicznej, śmiercionośnej broni, takiej jak drony, które mogą automatycznie polować i zabijać w ramach ustalonych parametrów to niepokojąca, ale realna przyszłość. W listopadzie 2022 r. Rada Nadzorcza Departamentu Policji San Francisco głosowała 8-3 za zezwoleniem policji na używanie robotów wyposażonych w śmiercionośną broń. Precedens w zakresie egzekwowania prawa przez AI tli się na horyzoncie zdarzeń, tymczasem scenariusz rodem z filmu Raport Mniejszości (reż. Steven Spielberg, 2002) może się urzeczywistnić. Uniwersytet w Chicago ujawnił algorytm, który „prognozuje przestępczość na podstawie wzorców czasowych i lokalizacji geograficznych na podstawie publicznych danych na temat przestępstw z użyciem przemocy i przestępstw przeciwko mieniu”, co umożliwia „przewidywanie przyszłych przestępstw z tygodniowym wyprzedzeniem z około 90% dokładnością”.
„Możemy zaprojektować system, który zabezpiecza przed wypadkami, a nawet przed głupotą, ale nie możemy zaprojektować czegoś, co byłoby odporne na celową złą wolę…” – Artur C. Clark , 2001: Odyseja kosmiczna
Sztuczna inteligencja AI może znacząco poprawić jakość naszego życia (w szeroko rozumianym kontekście), ale także znacząco pogorszyć, jeśli niewłaściwie ją wykorzystamy. Niezwykle ważne jest umiejętne zarządzanie i umiejętne wyznaczanie granic, w ramach których będzie można z niej korzystać. W jaki sposób narzędzia AI mogą nam pomóc na poziomie indywidualnym, a nawet przynieść korzyści społeczeństwu jako całości? Sztuczna inteligencja zadba o nasze zdrowie (innowacje w służbie zdrowia, rozwój osobisty), wyręczy z trudnych lub niebezpiecznych obowiązków zawodowych (automatyzacja w biznesie, analiza danych i trendów na bieżąco, spersonalizowane ścieżki rozwoju zawodowego), czy zaplanuje domowe czynności. Może zostać użyta do monitorowania i optymalizacji efektywności energetycznej, zmniejszyć emisję CO2 w elektrowniach węglowych, kontrolować zużycie energii w godzinach szczytu chroniąc sieć przed przeciążeniem. Sztuczna inteligencja oferuje arsenał narzędzi, które mogą zrewolucjonizować identyfikację ofiar przestępstw, analizując ogromne ilości danych z wielu źródeł w czasie rzeczywistym. Prognozowanie pogody i reagowanie na klęski żywiołowe, to kolejny obszar, w którym AI ujawnia jedną z najważniejszych zalet – zdolność do uczenia się na podstawie danych; „Sztuczna inteligencja może przewidywać warunki pogodowe co najmniej tak dokładnie, jak metody konwencjonalne, ale znacznie szybciej. Ta prędkość może uratować życie w sytuacjach, w których liczy się każda sekunda”. Inteligentne domy, bezpieczeństwo, finanse, zarządzanie ryzykiem, motoryzacja, to już się dzieje, postęp technologiczny jest nieunikniony.
Obok szeregu korzyści AI niesie wiele zagrożeń, na czele z wszechobecną inwigilacją czego przykładem jest prześladowanie przez władze Chin mieszkańców prowincji Sinciang, muzułmańskiej mniejszości Ujgurów, manipulacja naszymi wyborami w mediach społecznościowych czy widmo bezrobocia w starciu z wydajnym algorytmem, który nie tylko wyprze nas z rynku pracy, ale zacznie decydować czy przyznać nam kredyt. Zgadzam się z tezą Guya Sormana, że AI „wywróci do góry nogami rynek pracy, w efekcie czego rzesze ludzi będą musiały się przekwalifikować” i odnaleźć w nowej rzeczywistości, w której algorytm stanie się synonimem lepszej i tańszej wydajności i efektywności. To będzie rewolucja na skalę przemysłową, a nikt nie wie, jak dostosować społeczeństwo do tej rewolucji. Pracuje w branży, która nie przypomina środowiska, do którego wkraczałem w roku 1999. Na pewno część rynku zniknie, co będzie miało gigantyczną skalę i może się wiązać z pogłębieniem i tak już widocznych nierówności społecznych. Zagrożeniem, które się urzeczywistniło, jest wpływanie na nasze wybory przez promowanie dezinformacji. Oparta na sztucznej inteligencji kampania dezinformacyjna może wyłonić zwycięzcę, zasypywać wpisami, podnosić ranking w Google, udostępniać treść większej liczbie osób sprawiając, że wydaje się bardziej autentyczna, prawdziwa i zgodna z rzeczywistością. Sztuczna inteligencja ma moc natychmiastowego zasiewu wątpliwości na każdy temat. Może sprawić, że dezinformacja zabrzmi przekonująco. Każdy komentarz będzie niepowtarzalny, a sfabrykowany artykuł wypełnią „fałszywe wiadomości”, które połączy ze sobą w taki sposób, że stworzą sieć źródeł wydających się wzajemnie potwierdzać. Shoshana Zuboff w swojej bestsellerowej książce „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy”, obserwowane od kilku lat niebezpieczne trendy jak niekontrolowane gromadzenie danych przez gigantów technologicznych ochrzciła mianem kapitalizmu inwigilacji. Autorytarny reżim technologię AI wykorzysta do niemal totalnej kontroli nad społeczeństwem. Skojarzenia z „Rokiem 1984” Orwella są uprawnione.
Ta technologia ma ogromny potencjał, aby zmienić nasze życie w różnych środowiskach i dziedzinach, jak cyber bezpieczeństwo, finanse i medycyna, dlatego ważne jest, aby nauczyć się jak z nią działać. Problemem jest brak realnej wiedzy i kontroli twórców nad mechanizmami jej pracy, zwłaszcza że w ostatnich latach poczyniła ogromne postępy. Odpowiednio pokierowana może przyczynić się do wielu pozytywnych zmian, ale, jak w każdej rewolucji, jest i ciemna strona mocy. Ilość ryzyk związanych z AI rośnie w tempie geometrycznym, a pojęcie dezinformacji, jak by powiedział Skipper z kreskówki Pingwiny z Madagaskaru, nabiera „mrocznego charakteru”. Rozpoznanie obrazu lub filmu wykreowanego przez algorytm staje się w wielu przypadkach niewykonalne. Euforia towarzysząca kolejnym aplikacjom służącym do „magicznej” edycji zdjęć i filmów, czy zmiany twarzy na inną (polityka, szantaż, wymuszenia) przewaliła się przez Internet i tylko niewielu zwróciło uwagę na zagrożenia „deepfake”. Zdeterminowany przestępca już teraz ma dostęp do wszystkich danych, aby się pod Ciebie podszywać (publiczne posty w mediach społecznościowych, filmy na YouTube, zdjęcia). Wygenerowane przez sztuczną inteligencję obrazy, filmy i nagrania dźwiękowe mogą w przekonujący sposób odtworzyć podobieństwo dowolnej osoby, jeśli otrzyma ona wystarczające dane szkoleniowe. Coś, co dwadzieścia lat temu było nie do pomyślenia, myśl inspirująca futurologów mglistą przepowiednią burzy społecznej, zwłaszcza dla kogoś wychowanego przed erą internetu i telefonów komórkowych, dziś spełnia się w powszechnie dostępnej darmowej iluzji, gdzie kłamstwo powtórzone sto razy i rozpowszechnione w mediach społecznościowych staje się „prawdą” i, zaczyna żyć własnym życiem.
Algorytmy napędzane nienawiścią
Negatywnym przykładem wykorzystywania sztucznej inteligencji są social media, które z założenia miały ułatwić kontakty międzyludzkie oraz bronić wolności słowa. Te założenia niewątpliwie zostały spełnione, a przynajmniej na samym początku tej historii. Dziś ich model działania (żerują na najbardziej pierwotnych obszarach ludzkiego mózgu) opiera się na nienawiści i fake newsach, które są chętniej konsumowane przez użytkowników. Komunikator Facebook w niewłaściwych rękach staje się niebezpiecznym narzędziem wpływającym na ludzi i świat w sposób odmienny od tego, co zamierzali jego twórcy. Odpowiednio zaprojektowany algorytm rekomenduje propagandę zaburzając ekosystem informacyjny „by stworzyć złudzenie powszechnego konsensusu”, oświadczyła Renee DiResta (od 2014 roku bada negatywną rolę mediów społecznościowych min. w kontekście ruchów antyszczepionkowców), zeznając kilka lat temu przed Senacką Komisją do spraw Wywiadu w kwestii skali wpływu Facebook’a, X (dawny Twitter) i You Tube’a w życiu politycznym i społecznym amerykanów, a zwłaszcza szokującej wygranej Trumpa w wyborach prezydenckich w 2016 roku. Efekty jej pracy ujawniły głębokie i niezażegnane niebezpieczeństwo, gdy za dyskurs publiczny odpowiedzialność ponoszą mechanizmy leżące u założycielskich podstaw Doliny Krzemowej skupiającej największych graczy technologicznej rewolucji globalnej „wolności słowa”. Fundamentalne parametry algorytmów takie jak wiralność, rekomendacje i optymalizacja (maksymalizacja) zaangażowania, których nadrzędnym celem jest przykucie użytkownika do ekranu komputera (lub telefonu) na wiele godzin, z czym wiążą się miliardowe zyski z reklam, promują mowę nienawiści, nawoływanie do przemocy i dezinformację, ponieważ najlepiej sprzedaje się sensacja na granicy życia i śmierci.
„Dobrze wiedział, że każdy człowiek w odpowiedniej sytuacji, zostanie odhumanizowany przez panikę” – Artur C. Clark , 2001: Odyseja kosmiczna
Po kilkunastu latach istnienia mediów społecznościowych nikt nie ma już wątpliwości, jak wielki wpływ mają na politykę, relacje międzyludzkie i psychologiczny dobrostan użytkowników. Przestrojenie algorytmów wiązałoby się ze skróceniem czasu spędzanego w serwisach, a wbrew intencjom platform takich jak Facebook, po prostu to się mniej opłaca. Algorytmy AI pracują na ogromnych bazach danych, asymilując informacje dostępne w formie elektronicznej w internecie. Od mediów społecznościowych (FB, You Tube, X, Instagram), poprzez tradycyjne media, domeny firmowe, prywatne, aż po komunikację ludzi. Czy to Was nie przeraża? A powinno. Rezultatem ich pracy jest zbiór w formie rekordów wyszukiwań, rekomendacji; Twoje pytanie, ich odpowiedź. Skutki są widoczne w mediach społecznościowych, gdzie ludzie są gromadzeni w izolowanych grupach informacyjnych, czego efektem jest wypaczone postrzeganie różnych zjawisk, wydarzeń i otaczającej rzeczywistości powodowanej brakiem innych źródeł wyszukiwania informacji. To najczystsza manipulacja. Dziś nie jest już tajemnicą, że wyszukiwarki mają wszyte mechanizmy, które dla celów reklamowych, politycznych i innych preferują określony rodzaj wyników, prowadząc użytkownika do konkretnych miejsc w sieci. Nieświadomie podchodzisz do tych wyników z pełnym zaufaniem, wychodzisz z założenia, że „jeżeli czegoś nie ma w Google, to nie istnieje”.
Algorytmy zasilające platformy społecznościowe promują dezinformację i ekstremistyczne twierdzenia, które przekładają się na przemoc w czasie rzeczywistym. Szef firmy Meta, właściciela min. Facebooka może przybierać skruszoną minę, gdy jest grillowany w Kongresie, ale faktem jest, że jego czołowy produkt został zaprogramowany z jedną misją: aby rosnąć i nie zmienią tego kolejne oskarżenia zarzucające (słusznie) niewystarczające metody ochrony nieletnich przed wykorzystywaniem i nadużyciami. Firma Global Witness udostępniła w czerwcu 2021 badania, które wykazały, że algorytm platformy „kierował użytkowników w stronę treści, które podżegały do przemocy, forsowały dezinformację i gloryfikowały nadużycia wojska”. Skupianie głosów nawołujących do przemocy na tle religijnym w Mjanmie (Birma) za pośrednictwem Facebooka, pomimo alarmistycznych doniesień kierowanych do regionalnego oddziału firmy i centrali w USA, w 2017 roku zakończyło się usankcjonowanym przez władze ludobójstwem, rzezią mniejszości muzułmańskiej, ludu Rohingya. „Trudno o skuteczniejsze niż Facebook i inne media społecznościowe narzędzie do błyskawicznego rozprzestrzeniania mowy nienawiści i rasistowsko-nacjonalistycznych szykan”, napisała Ashley Kinset, świadek tamtych wydarzeń. Czy udałoby się zapobiec tragedii, gdyby jeden programista w Dolinie Krzemowej wcisnął kilka klawiszy wyłączając algorytm, by uchronić miliony przerażonych Rohingya przed śmiercią i wygnaniem? Tak. Nie zrobiono tego ani wtedy, ani dziś, ponieważ ingerencja oznaczałaby przyznanie się do winy. Wydarzenia w Mjanmie nie były pierwszymi, które potwierdziły negatywną rolę Facebooka. Kłamstwo i ksenofobia szerząca się na Facebooku doprowadziła do zamieszek i morderstw w Indiach i Indonezji w 2012 czy fale przemocy, która sparaliżowała SriLankę w 2018, miała swoje źródła w teoriach rozpowszechnianych za pomocą platform społecznościowych.
„Nie chciałbym się upierać, Dave, ale ja jestem niezdolny do popełniania omyłek” – Artur C. Clark , 2001: Odyseja kosmiczna
Kłamstwo udostępnione na jednym profilu znajduje setki tysięcy naśladowców i zwolenników. Obudzenie w krwiobiegu społecznym gniewu jest dziś bardzo proste. Szykanowanie mniejszości i gloryfikacja przemocy w imię opacznie postrzeganego patriotyzmu, obłąkańcze i nienawistne teorie konspiracyjne (rasowe), stają się narzędziem w rękach terrorystów, autokratów, populistów i, zwykłych słabych ludzi. Platformy zaostrzają kryzysy generując fale nienawiści z niczego. Rosnący w siłę autorytaryzm staje się predyktorem niechęci wobec grup obcych, zwłaszcza w środowisku wzmożonej niepewności osobistej trafia na podatny grunt, sprzyjając radykalizacji. Manipulacja niepewnością Ja wzbudza reakcję autorytarną, nasilając postawy agresywne wobec mniejszości (imigrantów). Wzbudzanie tej niepewności czyni reakcje ludzi bardziej wyrazistymi i ekstremalnymi, w efekcie „utwardza” antydemokratyczne postawy i przekonania. Algorytm rekomendacji mediów społecznościowych działa na zasadzie uczenia maszynowego — użytkownik jest przekonany, że sam dokonuje wyboru, podczas gdy to sztuczna inteligencja manipuluje wynikami wyszukiwania, prowadząc do tzw. „króliczych nor,” izolowanych informacyjnych baniek, z których niezwykle trudno się potem wydostać. Silniki rekomendacji polecają materiały faworyzujące każdą pogłoskę, jak podczas epidemii wirusa Zika (ZIKV) w Brazylii w 2016 roku, gdy rozpowszechniane na Facebooku kłamstwa na temat rzekomo negatywnego wpływu szczepionki na zdrowie dzieci de facto załamało narodowy program szczepień. AI jest wspaniałym narzędziem, dającym możliwość dokonywania rzeczy wielkich, ale może stanowić również wielkie zagrożenie. Nie można bezpodstawnie obawiać się technologii, która przyniesie przyszłość, ale miejmy świadomość, że obok wielu korzyści każda rewolucja wprowadziła nowe problemy. Za 20 lat sztuczna inteligencja będzie dużo bardziej obecna w Twoim życiu, czy ci się to podoba, czy nie. Czas pokaże, czy będzie największym dziełem ludzkości, jej ostatecznym upadkiem, czy jednym i drugim. „Sukces w stworzeniu sztucznej inteligencji może być największym wydarzeniem w historii naszej cywilizacji. Może to być także ostatni przypadek, chyba że nauczymy się unikać ryzyka”. Słowa Stephena Hawkinga nie muszą być prorocze, ale przyszłość nie jest ustalona.
Należy być świadomym faktu, że internet jest areną gry współczesnych wywiadów, zwłaszcza w kontekście bezradności oraz nieskuteczności Zachodu w walce z Rosją. To masowe oddziaływanie psychologiczne, które podważa i niszczy krytyczne myślenie. Autorytety mające społeczny wpływ są deprecjonowane, ideologie i religie są ośmieszane, co prowadzi do polaryzacji całych społeczeństw, grożąc demoralizacją i intelektualnym chaosem. Nikomu tłumaczyć nie potrzeba, jak trudno pogodzić zantagonizowane grupy w ramach jednej narodowej społeczności. Dezinformacja i fake news, te pojęcia są narzędziami służącymi do rozbijania spójności i podważania narodowej tożsamości. Granie kartą rasizmu, wzbudzanie narodowych strachów i kompleksów (zwłaszcza historycznych), to i wiele więcej służy rozkładowi zachodnich społeczeństw.
Reszta świata
Rok 2024 zaczął się od obrazów z Gazy i Ukrainy, które stają się synonimem niepokojącego trendu, gdy wysiłki dyplomatyczne na rzecz zakończenia konfliktów kończą się niepowiedzeniem, a coraz więcej przywódców dąży do realizacji swoich celów militarnie, wierząc, że ujdzie im to na sucho. W przeszłości mediacja okazywała się wystarczająco skuteczna (Rwanda, Bałkany), by przerywać fale przemocy. Umowy były niedoskonałe, ale wydawało się, że postzimnowojenna polityka otworzyła przestrzeń dla dyplomacji. To się skończyło. Najbardziej czytelną ilustracją tego kierunku jest gwałtowny zwrot w Izraelu i Palestynie. Nic nie usprawiedliwia masakry z 7 października, ale konflikt izraelsko-palestyński nie zaczął się pół roku temu. Przez dziesięciolecia podstawą światowego porządku była pewna norma nieagresji, która dziś się rozpada, częściowo dzięki próbie aneksji przez Rosję większej części Ukrainy. Ryzyko, że przywódcy wyjdą poza dotychczasowe formy „dżentelmenerii” i zaczną atakować sąsiadów, jest poważniejsze, niż było od lat. Prawdopodobnie, najlepsze, na co możemy liczyć, to powolne przedzieranie się głosu dyplomacji w chórze sporów, co może oznaczać akceptację wadliwych układów między walczącymi stronami jako lepszych niż przedłużające się prowadzenie wojen.
Dalszy bieg wojny na Ukrainie, podobnie ewentualny wybór Trumpa na prezydenta będą mieć olbrzymie znacznie, ale w innych miejscach globu istnieje wiele punktów zapalnych – od Abchazji po Essequibo – które zasługują na więcej naszej uwagi. Są to spory międzynarodowe, które w tym roku mogą okazać się głównymi punktami zapalnymi jak spór terytorialny między Wenezuelą a Gujaną, u którego podstaw leży odkrycie u wybrzeży Gujany bogatych złóż ropy. Brazylia wysłała wojska na granicę z Wenezuelą, a Gujana i Stany Zjednoczone zacieśniają współpracę militarną. Mając w pamięci wysadzenie rurociągu Nord Stream II, warto wspomnieć o ryzyku możliwego sabotażu podmorskiej infrastruktury na Morzu Celtyckim — w niewielu częściach świata znajduje się tyle kabli podmorskich, co w wodach u południowych wybrzeży Irlandii. Rozbudowa rosyjskiej bazy morskiej w abchaskim dystrykcie Ochamchire stwarza groźbę poważnej eskalacji w regionie Morza Czarnego, który, jak się mogliśmy przekonać, jest kluczowym szlakiem handlowym i komunikacyjnym między Azją a Europą. Zmiany klimatyczne tworzą nowe możliwości dla ekspansji w rejonach podbiegunowych. Arktyczna rozgrywka NATO-Rosja tylko z pozoru jest „zamrożonym konfliktem”, bo wraz z topnieniem pokrywy lodowej zaostrza się rywalizacja geopolityczna. Kraje arktyczne (Federacja Rosyjska, Norwegia, Dania reprezentująca Grenlandię, Islandia, Kanada, Stany Zjednoczone, Finlandia i Szwecja) chętnie korzystają z odblokowanych zasobów naturalnych i nowych szlaków handlowych; Rosja zwiększa swoją obecność wojskową w regionie; Chiny ogłaszają się „państwem niemal arktycznym”. Przeniesienie konfliktu na Ukrainie na Daleką Północ jest realne, zwłaszcza że rosyjska marynarka wojenna, siły nuklearne i lotnictwo w dużej mierze pozostają nienaruszone.
Zrozumienie dynamiki zmian ery mega kryzysów staje się podstawą życiowego pragmatyzmu. Jesteśmy świadkami zmian w globalnej polityce, gdy ograniczenia dotyczące użycia siły – nawet w przypadku podbojów i czystek etnicznych – ulegają szybkiej erozji. Niebezpieczeństwo rozlania się obserwowanych konfliktów narasta wzdłuż linii najbardziej niebezpiecznych uskoków na świecie – między innymi na Ukrainie, Morzu Czerwonym, Tajwanie i Morzu Południowochińskim.
Plan gotowości 2024
Istotą przetrwania w epoce nieprzewidywalności staje się elastyczność i reagowanie na zmieniające się okoliczności. Wspomniałem o tym na początku; umiejętność adaptacji, na które składają się takie komponenty jak hart psychiczny, zrównoważony rozwój i samowystarczalność, zaangażowanie i współpraca, odporność emocjonalna i myślenie strategiczne. Tego potrzebujemy, aby być gotowym na każdą sytuację kryzysową. Takie cechy i umiejętności powinniśmy w sobie wyrobić, aby móc przetrwać skrajne scenariusze w przyszłości. Osoby przygotowujące się na nieprzewidziane sytuacje są świadome tego, co dzieje się na całym świecie, nie tylko na własnym podwórku. Posiadanie strategii dotyczącej tego, co zebrać i przygotować z wyprzedzeniem, jest niezbędne, ale trzeba skutecznie ustalać priorytety swoich planów, w czym pomaga śledzenie wiadomości.
Niepokoje społeczne mogą być tematem w jednym roku, globalna gospodarka w innym, a zagrożenia w łańcuchu dostaw lub pandemia w innym, dlatego tak ważne jest posiadanie planu. Społeczności prepperskie w Stanach Zjednoczonych kipią obawami: „To jeden z najciemniejszych i najbardziej niepewnych momentów w najnowszej historii od drugiej wojny światowej […] pogorszenie koniunktury gospodarczej może doprowadzić do załamania w Stanach Zjednoczonych […] wybory prezydenckie mogą nawet doprowadzić do „wojny domowej” – czytamy w DailyMail. Ekspert ds. przygotowań i autor Brad Garrett powiedział: „Na lewicy ludzie boją się, że (Trump) ogłosi się dyktatorem Stanów Zjednoczonych, a ludzie po lewej stronie staną się celami jakiegoś systemu autorytarnego”. Narastający w Amerykanach strach przed wyborczym pojedynkiem Trump kontra Biden wzmógł bojowe nastroje po obu stronach społecznej spolaryzowanej barykady (brzmi znajomo?). Nie wszyscy, którzy inwestują dziesiątki tysięcy dolarów w przygotowanie, to zwolennicy teorii spiskowych lub radykałowie.
Dziś nie obawiamy się apokalipsy zombie, lecz realnych zagrożeń z prawdziwego świata; załamania gospodarczego i społecznego, niszczycielskich ataków cybernetycznych, władzy skupionej wokół AI, globalnych konfliktów (USA – Chiny, Ukraina – Rosja, Gaza), rosnących kosztów życia i związanych z tym ryzyk podziałów społecznych, postępujących zmian klimatu i kryzysów migracyjnych. W ubiegłym roku pisałem, że ciężkie czasy nie muszą oznaczać od razu skrajnych scenariuszy. Moją intencją nie jest straszenie, ale każdy widzi, że sytuacja jest daleka od ideału, dlatego warto obudzić w sobie pierwiastek życiowego pragmatyzmu, który do tej pory przegrywa z konsumpcyjną nonszalancją. Bądźmy mądrzy przed szkodą, nie powielajmy „narodowych” słabości, to nie prowadzi do niczego dobrego. Nie odkładajmy przygotowań na sytuacje kryzysowe, działając teraz zdecydowanie i szybko, jest możliwe odwrócenie sytuacji osobistej gotowości i radykalne zwiększenie zdolności do stawienia czoła nadchodzącym wyzwaniom. Poświęcenie czasu na przygotowania zapewni Ci spokój ducha wynikający ze świadomości, że zrobiłeś wszystko, co w ludzkiej mocy, aby zapewnić swojej rodzinie przetrwanie, jeśli wydarzy się najgorsze.
Zachęcam do zaznajomienia się z planem minimum, o którym pisałem kilka miesięcy temu. W siedmiu czytelnych krokach zwróciłem uwagę na, w mojej ocenie, najważniejsze aspekty dotyczące przygotowania na sytuacje kryzysowe. Dlaczego warto się przygotowywać, na co się przygotowywać i jak zacząć przygotowania. Niezależnie od tego, co uznasz, za najbardziej niebezpieczne (recesja, inflacja, ciężka choroba, wypadek, utrata pracy, atak żywiołu, katastrofa ekologiczna, kryzys żywnościowy, atak biologiczny, atak nuklearny, paraliż wywołany przez AI) ważny jest upór i zdecydowanie w działaniu, analiza zagrożeń, ocena swoich słabości oraz dążenie do celu.
1) Najważniejsze czego potrzebujesz to spokój
Oceń stan swoich przygotowań, przyjrzyj się temu, gdzie teraz jesteś? Czy masz pod ręką jakieś zapasy i czy wiesz, kiedy wygaśnie ich przydatność do spożycia? Upewnij się, że wiesz, ile masz i ile potrzebujesz dla swojej rodziny.
2) Bądź świadomy iluzyjnej wartości rządowych obietnic
Większość ludzi wierzy, że w czasach kryzysu rząd zapewni im finansowe oraz materialne wsparcie. To złudna i niebezpieczna ścieżka, ponieważ w najgorszym momencie się przekonają, że wydali za dużo i za mało oszczędzali na trudne czasy.
3) Oceń swoje bezpieczeństwo ekonomiczne
Przeanalizuj swoje życie, nie tylko sprawdzając stan swojego konta bankowego. Powinieneś także ocenić swoje bezpieczeństwo zatrudnienia. Co byś zrobił, gdyby Twój szef powiedział Ci jutro, że nie ma już dla Ciebie pracy? Ustabilizuj swoje życie, spłacając długi, pożyczki, kredyty, nie bierz nowych zobowiązań – potrzebujesz oszczędności na czarną godzinę. Bez uporządkowania finansów każda awaria lub katastrofa staje się niezwykle trudna do opanowania. Przechowuj trochę pieniędzy, spłać długi, stwórz budżet awaryjny, mądrze inwestuj i zdywersyfikuj swój portfel. Może to obejmować inwestowanie w złoto i srebro, otwarcie kilku rachunków oszczędnościowych na wypadek upadku jednego z banków, i dywersyfikację inwestycji. Zaletą tego jest to, że pomoże Ci to ograniczyć wszelkie ryzyko, jakie podejmujesz i zapewni stabilność finansową w trudnych czasach.
4) Uważaj na niepokoje polityczne w roku wyborczym
Rok 2024 będzie rokiem wyborów na całym świecie. Do urn pójdzie 2 mld ludzi w 70 krajach. Wybory prezydenckie w USA, wybory do Parlamentu Europejskiego, wybory samorządowe w Polsce, tak zwane „wybory” prezydenckie w Rosji. W wielu przypadkach będziemy świadkami starcia wartości demokratycznych z poglądami autorytarnymi, gdy ruchy populistyczne będą kwestionować ugruntowane instytucje. Stawką będzie utrzymanie demokratycznych wartości, bezpieczeństwa granic, utrzymanie szacunku do prawa czy ciągłości integracji europejskiej.
Niepokoje społeczne często mają miejsce podczas wyborów prezydenckich, ale mogą również wystąpić podczas wyborów do samorządów, zwłaszcza w sytuacji istniejących głębokich podziałów społecznych. Tematy budzące skrajne emocje po obu stronach barykady mogą eskalować na ulice, co z kolei dotknie bezpośrednio lub pośrednio wielu obywateli. Możesz zostać uwięziony w samochodzie na ulicy w trakcie gwałtownej demonstracji. Powinieneś być świadomy wszelkich demonstracji i protestów, nawet jeśli są to zgromadzenia legalnie zgłoszone. Zwiększone napięcia między różnymi grupami politycznymi mogą przerodzić się w coś niebezpiecznego. Zanim gdzieś pójdziesz, ważne jest, aby wiedzieć, czy zaplanowane wydarzenie jak demonstracja będzie w jakikolwiek sposób stwarzać potencjalne zagrożenie.
W każdym roku wyborczym niezależnie od tego, kto wygra, a kto przegra, z pewnością nastąpi reakcja, która może skutkować protestami i niestabilnością w twoim regionie. Ważne jest, aby przewidzieć to nie tylko w podróży, ale także w domu (czytaj więcej: WROL). Niepokoje polityczne to nie jedyna rzecz, na którą należy uważać; musisz także być świadomy zmian w polityce. Wiedza o tym, jak wybory wpłyną na Twoje życie, jest ważna, niezależnie od tego, która partia wygra.
5) Wczesne ostrzeżenia
Wczesne sygnały ostrzegawcze często pojawiają się w innych częściach świata, zanim potencjalne konsekwencje dotrą do Europy i Polski. Bądź na bieżąco z wszelkimi środkami zapobiegawczymi, które możesz podjąć, zapasami leków, wody i żywności, których możesz potrzebować, aby móc zaopatrzyć się z wyprzedzeniem, nim ich zdobycie okaże się utrudnione lub niemożliwe. Przykładowo na początku pandemii ciężko było kupić maseczki higieniczne i N-95, ale gdybyś posłuchał intuicji oraz wiadomości ze świata, wiedziałbyś o tym i mógłbyś się zaopatrzyć z wyprzedzeniem. To samo dotyczy ryzyka ewakuacji w przypadku zagrożenia powodzią, pożarem, skażeniem chemicznym lub konfliktem zbrojnym. Kiedy uciekać, kiedy zostać? Pozostanie w domu powinno być domyślnym wyborem. Tylko wtedy, gdy ta opcja nie działa na twoją korzyść, powinieneś planować ewakuację do alternatywnego schronienia (czytaj więcej: Jak zacząć przygotowania? Plan minimum). Oznacza to, że musisz zwrócić na to uwagę już na początku, aby móc tymczasowo opuścić dane miejsce lub przygotować dom i rzeczy, aby przetrwać na miejscu. Chociaż prognozy i oceny sytuacji nie zawsze są dokładne, dostarczają wystarczających informacji, aby podjąć świadomą decyzję.
6) Śledź różne zagrożenia cybernetyczne
W ciągu ostatnich kilku lat cyberbezpieczeństwo stało się ważnym tematem w kontekście przetrwania. Teraz bardziej niż kiedykolwiek ludzie padają ofiarą przestępstw finansowych, wymuszeń, bezpodstawnych oskarżeń czy kradzieży tożsamości, a także z powodu zagrożeń, które wpływają na cały naród, branżę lub cały świat. Nic nie zastąpi świadomości istnienia zagrożeń wynikających z rozwoju i rozprzestrzeniania się w naszym życiu nowoczesnych technologii – społeczeństwo jest prawie całkowicie zależne od Internetu i urządzeń elektronicznych.
Kilka słów podsumowania
W dzisiejszym świecie kuszące jest ignorowanie wiadomości, a zwłaszcza złych i przygnębiających jak zniszczenia po gwałtownym huraganie, niewinne ofiary ataku terrorystycznego czy kolejne doniesienia o ataku dronowym w wojnie na Ukrainie. Pokusa jest ogromna i często przegrywamy. Górę bierze normalna, zdawałoby się ludzka potrzeba życia chwilą, z dnia na dzień, bez negatywnych bodźców. To nawet zrozumiałe, ale dziś nie możemy sobie na to pozwolić. Jeżeli zależy Ci na bezpieczeństwie rodziny, nie trać koncentracji. Nie chodzi o życie w strachu przed nagłym końcem, gwałtowną zagładą w atomowym błysku. Nie należy chować głowy w piasek i ignorować rzeczy, które mogą znacząco wpłynąć na Twoją rodzinę i jej zdolność do przetrwania katastrof, kataklizmów lub konfliktów. Zmiany w pogodzie, klimacie politycznym i innych czynnikach mogą Cię zaskoczyć, jeśli nie będziesz zwracać na nie uwagi. Zaplanuj zaopatrzenie i przygotowania na ten rok, regularnie oceniaj zagrożenia i odpowiednio dostosowuj swoje działania. Robiąc to, nie będziesz panikować ani martwić się, gdy w 2024 roku będą miały miejsce wydarzenia zwiastujące zagrożenie.
Zapraszam do polubienia i śledzenia nowości na koncie Facebook
Przemek – mąż, tatko, pomysłodawca i założyciel bloga, jedyny prowadzący, admin, dyrektor, webmaster, grafik, preppers
Wybrane źródła:
Ameryka. Dom podzielony – Andrzej Kohut – Polecam!
Rosja. Mocarstwo absurdu i nonsensu – Marcin Strzyżewski – Polecam!
W trybach chaosu. Jak media społecznościowe przeprogramowały nasze umysły i nasz świat – Max Fisher – Polecam!
Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie – Anna Mierzyńska – Polecam!
Wszystko jest wojną. Jak mocarstwa zrobiły z ciebie broń – Mark Galeotti
‚The beginning of the end’: The preppers who fear global meltdown in 2024 caused by ‚perfect storm’ of war, soaring costs of living and the migrant crisis – plus a presidential election which threatens to tear America in half – dailymail.co.uk
Trump: USA nie pomogą Europie w razie rosyjskiego ataku, NATO jest martwe – forsal.pl
Raport dot. mobilizacji członków społeczności QAnon do przemocy – tpcoe.gov.pl
QAnon. Od Pizzagate do sympatii Trumpa – rp.pl
AI: rewolucja przemysłowa czy zagrożenie dla ludzkości? Wyzwania na 2024 rok – grantthornton.pl
8 Simmering Threats You Shouldn’t Ignore in 2024 – foreignpolicy.com
2024 rok też nie przyniesie spokoju – krytykapolityczna.pl
Survival: Global Politics and Strategy February–March 2024 – iiss.org
Multitactical.pl Wszelkie Prawa Zastrzeżone © 2024 Wszystkie zdjęcia i teksty są własnością Autora blogu. Kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie bez wiedzy i zgody Autora jest zabronione.
Najnowsze komentarze