Księga Tradycyjnego Obozowania – Horace Sowers Kephart – Recenzja, cześć 2
Drugi tom Księgi Tradycyjnego Obozowania – Dzicz, wita ryciną nie całkiem żywego przedstawiciela leśnej fauny. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że ów rogaty jegomość wcale się nie uśmiecha jeno bezgłośnie zwiastuje nadchodzącą dzicz. Dosłownie i w przenośni, złowróżbne impresje znajdują potwierdzenie w treści, bowiem Horace Sowers Kephart dokręca śrubę.
Multitactical.pl Wszelkie Prawa Zastrzeżone © 2019
Pierwsza część Wielkiej Księgi Obozowania, pióra Horace’a Sowers Kephart’a, to idealnie skrojone kompendium praktycznych porad leśnego życia, oryginalny wstęp do samodzielnej wyprawy. Na fundamencie życiowych doświadczeń Autor uczy jak dobrać ekwipunek, prawidłowo spakować plecak, ustawić obóz, dokonać celnych aprowizacyjnych wyborów. Wyważone uwagi tną nasze dyletanckie wyobrażenia niczym zardzewiała brzytwa miesięczny zarost trapera. Całość czyta się doskonale, a koloryt początku XX wieku wzmacniają przedruki oryginalnych kart z katalogów z wyposażeniem biwakowym z epoki.
Nieco ponad dwa miesiące temu od Wydawnictwa Stary Wspaniały Świat otrzymałem drugą część Wielkiej Księgi Obozowania, zatytułowaną Dzicz. Podczas gdy Biwak jawi się niczym wstęp do przygody, drugi tom zwiastuje koniec teorii. Na pierwszy rzut oka ten sam sznyt, forma, jakość i kolor tworzące jedyny w swoim rodzaju klimat. Do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić, książki ze starego świata mają rozpoznawalny styl.
Wyróżniającym szczegółem najnowszej publikacji staje się ilustracja z okładki, na której znany z pierwszego tomu leśny rogacz zostaje pozbawiony żywotnych przyległości. To czytelny symbol przejścia na wyższy poziom, kolejnej porcji wiedzy. To nie jest już klasyczny poradnik typu dorzuć ćwierć grama soli, a zupa będzie słodka. To poważna lektura, której bliżej do konspektu ze szkolenia survivalowego. Ilość rycin ograniczono do niezbędnego minimum, a katalogowych ilustracji nie ma w ogóle. Jak się wkrótce okaże, bez Biwaku nie ma Dziczy.
Na skraju Dziczy
W Dziczy stajemy twarzą w twarz z obawami i lękami, które do tej pory nie pozwalały na udanie się w mityczne knieje. Autor bez znieczulenia opowiada co nas czeka, z czym będziemy walczyć i, jak mamy się zachować by nie wrócić na przysłowiowej tarczy. Rozdział po rozdziale prowadzi do końcowej refleksji – kiedy zamoknie ostatnia zapałka, a zmrok dopadnie w odległym punkcie mapy, nie można ulec panice lecz szybko przeprosić z podstawami dawnej sztuki przetrwania. W prologu drugiej księgi, swą gawędę Kephart rozpoczyna od barwnego opisu zwyczajów istot, dzięki którym życie zatrzymuje się w miejscu, robi zwrot w tył i ucieka. Bardzo szybko.
Poddawany analizie problem jest tak stary jak papier, a mimo wieków straszliwych doświadczeń bodaj do końca nie rozwiązany. Chronologicznie dwunasty rozdział Księgi Tradycyjnego Obozowania winien być czytany pod osłoną moskitiery i kilku litrów najwymyślniejszego repelentu, jaki zdołamy spetryfikować. Każdy amator leśnej łazęgi zgodnie przyzna, że istnieją w lesie stworzenia przed którymi zmykają drapieżniki, a ludzi doprowadzają do szewskiej pasji. Burzą spokój i tępią umysł dźwiękiem nieubłaganej transfuzji. Jak pisze Autor, bagna, płytkie jeziora i bagniste tundry centralnej i zachodniej Kanady i Alaski rodzą wprost niewiarygodne ilości komarów. Mięso zwierząt, którym uda się wydostać z chmury moskitów zmienia barwę, a szpik kostny rzednie do konsystencji krwi zmieszanej z wodą. Niedźwiedzie tracą zmysły, a jelenie i łosie padają trupem. Bram Stoker musiał tam obozować i, wrócił żywy by dać światu legendarną powieść.
Pierwszy rozdział Dziczy nie tylko opisuje najgorsze robactwo pełzające i latające, ale niesie szereg przepisów na walkę z nieprzebraną zarazą. Dawniej bestiariusz iluminował obawy i koszmary, katalogował kły, pazury, błoniaste skrzydła, ział ogniem i dusił siarkowym dymem. Epickie wcielenia średniowiecznych wierzeń i legend w dwudziestym stuleciu, wieku rozumu i techniki zastąpiły stworzenia dużo mniejsze, niepozorne ale perfidne i złowieszczo cierpliwe. Zatem doceńmy poświęcenie dawnych ludzi lasu testujących skuteczność ochronnych smarowideł. Ostatecznie, jak pisze Kephart, gdy jesteśmy otoczeni przez przeważające siły robactwa należy na pewien czas pokornie zrezygnować z kąpieli.
Opuszczamy strefę komfortu
Jeleń wyzuty z baśniowej powłoki staje się metaforą ewolucji Czytelnika z miejskiego ignoranta do aspirującego amatora. Kephart daje do zrozumienia, że w miejscu do którego nas prowadzi nie ma nic przerażającego, ale wymaga podstawowej wiedzy, skupienia i umiejętności improwizacji. Tych elementarnych wiadomości, które zawarł w Biwaku, niezbędnych by kontynuować edukację na szlaku, w prawdziwej Dziczy.
Dzicz z Kephartem to nie jest łatwy spacerek. Już na początku odchodzą w niebyt pielęgnowane latami fantazmaty. Część z nich legnie pod nalotem hord moskitów, inne, upadają w obliczu prostych prawd. Leśna wędrówka wymaga czegoś więcej, niż najnowszego wzoru obuwia. Człowiek nie nawykły do leśnej wędrówki będzie się męczył, stawiał kroki sztywno, ślizgał się i potykał o każde pióro. Skąd my to znamy? Z Dziczy dowiemy się jak rozkładać ciężar w trudnym terenie, poruszać w leśnej gęstwinie i w górach, prawidłowo zapiąć plecak, odczytywać naturalne znaki, orientować w terenie. Kiedy po dniu ciężkiej wędrówki spojrzycie na obolałe stopy, wetrzyjcie w nie trochę… whisky. Nienawykły do dalekich wędrówek szybko zużyjesz zapas drogocennego nektaru. Doprawdy, ciężko pogodzić się z takim „marnotrawstwem”.
Porady Kepharta stoją w mocnej opozycji do miejskich legend i anegdot. Przemawia do mnie zwłaszcza jedna myśl; kompas jest jak pistolet: z rzadka potrzebny, w godzinie próby – niezbędny. Sztuka orientowania się w terenie, podążania w wytyczonym kierunku, czy powrotu do obozu po własnych śladach łatwa nie jest, dlatego korzystajmy z wiedzy osób, których nie pokonały byle komary.
Zagubiony w Dziczy
Druga część Księgi Tradycyjnego Obozowania jest odrobinę krótsza, ale wydaje się bardziej konkretna. W dziesięciu rozdziałach przede wszystkim uczymy się sztuki świadomego wędrowania. Po raz kolejny wskazywana jest samodzielność i zaradność, filary niezbędne w sytuacji kryzysowej.
Wielu z nas ogranicza naturalny lęk przed zagubieniem w lesie. Świadomość, że można nie odnaleźć drogi powrotnej wywołuje gęsią skórkę, a w określonych okolicznościach prowadzi na skraj obłędu. Kephart nie unika przykładów z własnego doświadczenia, gdy po raz pierwszy zgubił drogę w lesie. Jak pisze, był roztrzęsiony, a strach zwodził by biec w kierunku, który zdawał się właściwym. Ile razy byliśmy w podobnej sytuacji przekraczając kolejne granice rozsądku? Sztuka orientowania w terenie, to nie tylko kompas, ale znajomość gatunków drzew, umiejętność odczytywania naturalnych drogowskazów. Posiadając wiedzę z zakresu występowania roślin i zjawisk na danym terenie, możesz wyznaczać kierunki świata. Małe to pocieszenie, ale nawet uchodzący za mistrzów rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej potrafili nocować w cudzym tipi.
Co zrobić kiedy błędnik zgłupieje? Usiądź i daj sobie pół godziny by wszystko przemyśleć. Jeżeli nie widzisz szans by wrócić do obozu za dnia, przygotuj awaryjny biwak. Jak słusznie zaznacza Kephart, nie ma ludzi nieomylnych. Wcześniej czy później każdy zgubi się w lesie. O ile zachowamy spokój będzie to cenne doświadczenie! Na koniec dodaje, by nie spać w pustym pniu drzewa, który, jeśli nie będzie miał już futrzanego lokatora to z pewnością okaże się pełen krwiożerczych insektów. Zaiste, cenna wskazówka.
Dzicz oswojona?
Biwak i Dzicz, czytane jedno po drugim tworzą spójną drogę do kolejnych stadiów wiedzy. Przypomina to wspinanie się po drabinie, im wyżej tym więcej widzimy, więcej rozróżniamy i, więcej wiemy. Rogaty nieszczęśnik z okładki jest naturalną częścią tajemnicy życia, którą każdy z nas pragnie odkryć na swój sposób. Kephart oferuje jedną z możliwości.
Nie bez odrobiny zawodu, po raz kolejny dowiaduje się, że armijne racje żywnościowe nie są właściwym wyborem na dłuższą wędrówkę. Wiedział to Kephart ponad sto lat temu, wiemy i my teraz. Pośród wielu przykładów wędrownej kuchni podaje przepisy na prażoną kukurydzę, suszoną jeleninę, legendarny pemikan i, piniolę – chleb pustyni. Zwłaszcza po przebrnięciu przez rozdział poświęcony dzikim roślinom jadalnym można poczuć się odrobinę przytłoczonym. Natomiast, poszukiwaną dzikość poczujemy w fragmentach poświęconych garbowaniu skór i, tworzeniu przydanych rzeczy ze zwierzęcych części zamiennych. W dobie niepoprawnej poprawności ta wiedza wydaje się drastyczna, ale, powiedzmy sobie szczerze, jest nieodzowną częścią natury! Zwieńczeniem drugiej księgi jest leśna medycyna, rozdział skierowany do osób bez przygotowania chirurgicznego, które mogą zostać zmuszone do opatrywania własnych ran lub kompanów. Jest w nim wszystko z czym możemy się spotkać podczas samotnej wędrówki. Co ciekawe, Autor nie oszczędza nam nawet technikaliów używania strzykawki.
Zbliżając się ku końcowi muszę podzielić się jedyną słuszną konstatacją. Kiedy w gęstym lesie zawiedzie ultra nowoczesny gps, zgubisz kompas, a mapę rozszarpie stado wrednych wiewiórek, nie zdziw się, jeśli między uszami usłyszysz echa słów; Dlaczego uważniej nie czytałem Kepharta? Wiedz, że teraz jest odrobinę za późno, sieroto!
Kilka słów podsumowania
Wydawnictwo Stary Wspaniały Świat celuje w publikacjach klasycznej literatury podróżniczej z końca XIX i początku XX wieku. Nie mam wątpliwości, że dzięki rzetelnym przekładom Rafała „Rufusa” Wierzbickiego i, ciężkiej pracy reszty zespołu redakcyjnego jeszcze nie raz zostaniemy zaproszeni na wspaniałą podróż w przeszłość.
Biwak przygotował zaplecze materialne, zgromadziliśmy niezbędny sprzęt, dokonaliśmy ważnych wyborów jak zaopatrzenie w żywność, medykamenty i, odzież. Nauczyliśmy się organizacji wyprawy, rozdziału zadań, przyswoiliśmy żelazne podstawy sztuki przetrwania. Dzicz nie pozwala zapomnieć o zagrożeniach czyhających nie tylko w lasach, ale w naszym umyśle. Odkrywamy, jak wiele zależy od hartu ducha, improwizacji i, samodzielności. Ile znaczy odporność na stres, gdy gubimy się w gęstwinie tonącej w egipskich ciemnościach. Druga księga z początku jest dzika, dosłownie, tam nie ma miejsca na skróty, albo w pełni się zaangażujesz, albo polegniesz z kretesem. W połowie lektury następuje zmiana. Okazuje się, że w tej dziczy można przetrwać, czerpać z niej siłę, radość i energię. Nic więcej nie potrzeba.
Księga Tradycyjnego Obozowania jest solidnym świadectwem dawnej traperskiej wiedzy, cennym fundamentem prowadzącym ku skromnie pojmowanej bushcraftowej perfekcji. Polecam wszystkim amatorom bohaterskiej walki z hordami moskitów na kempingach, biwakach i weekendowych leśnych szlakach.
Recenzja polskiego wydania Księgi Tradycyjnego Obozowania – Horace Sowers Kephart (cz.2) dzięki uprzejmości wydawnictwa Stary Wspaniały Świat.
Przemek – mąż, tatko, pomysłodawca i założyciel bloga, jedyny prowadzący, admin, dyrektor, webmaster, grafik, preppers
Wspieraj Multitactical.pl – Podaruj mi wirtualną kawkę
Multitactical.pl Wszelkie Prawa Zastrzeżone © 2019 Wszystkie zdjęcia i teksty są własnością Autora blogu.
Kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie bez wiedzy i zgody Autora jest zabronione.
Najnowsze komentarze